Oto moje osiedle.
A to brama wejściowa. Zwykle zamknięta, obsługiwana non-stop przez stróżów. Za to furtka jest zawsze otwarta. Dobre i to.
Ulica Jose Antonio. Po lewej stronie prywatna szkoła im. Abrahama Lincolna. Wysoki mur nie pozwala zajrzeć do środka. Kolce na szczycie zapewne skutecznie utrudniają dzieciakom zrywanie się z lekcji wuefu.
Przed skrzyżowaniem Jose Antonio z większą ulicą trzeba przekroczyć kolejną bramę. Ta, zamykana jedynie nocą, zapewnia spokojny sen mieszkańcom całej kolonii osiedli, w tym mojego.
Ulica Paseo de los Eucaliptos. Brak systemu zewnętrznych i wewnętrnych płotów skłania właścicieli poszczególnych parcel do większego "rozmachu" w grodzeniu.
Niektórzy swoje "dzieła" wieńczą drutami pod napieciem 220 V...
Inni dokładają do nich tradycyjne kolce.
A jeszcze inni ekologicznie stawiają na szklaną stłuczkę.
Wygląda dość solidnie...
W przeciwieństwie do tego. Ale spokojnie, zielony żywopłot zasłania podwójne ogrodzenie z siatki i stalowych prętów.
Konkurencja pomiędzy producentami wymusza niskie ceny. Niebawem każdy Sanchez będzie mógł sobie pozwolić na odrobinę bezpieczeństwa z gniazdka.
Ceglane mury i elektryczne zasieki nie są w żadnym razie zastępstwem dla stróżów. Tych ostanich można spotkać dosłownie co kilkadziesiąt metrów.
A to już Uniwersytet Limy.
Za płotem czeka infrastruktura dostosowana dla potrzeb niepełnosprawnych. Wystarczy tylko przejść na drugą stronę ulicy...
...i znaleźć bramę.
Lepiej też nie zapominać o legitymacji. Inaczej nie ma mowy o wejściu na teren kampusu.
Ulica Las Palmeras. Duży ruch, dookoła sporo domów, ale wzdłuż jedni brak jakiegokolwiek chodnika.
Jest za to kolejny okazały mur.
Więzienie?
Nie, to jedna z lepszych prywatnych szkół średnich w Limie.
A to znowu moje osiedle i mur-gigant odgradzający "lepszych" - mieszkańców bloków od "gorszych" - mieszkańców wiecznie "rozgrzebanych" domów jednorodzinnych. Pozostawianie niewykończonego budynku jest w Peru bardzo popularne z przynajmniej dwóch powodów – unika się w ten sposób płacenia podatku od nieruchomości, a poza tym zostawia otwartą drogę do dobudowania kolejnej kondygnacji.
Wydaje mi się, że coś jednak zaczyna się zmieniać - w policyjnych statystykach, a w ślad za tym – w głowach limeńczyków. Pomiędzy wysokimi murami pojawiają się pierwsze budynki pozbawione „piątej ściany”. Oby takich więcej!






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz